-Hej. Jak się czujesz?
-Obleci. Ale dzisiaj od rana kombinowałem jak tu nie iść do roboty. A jeszcze jak autobus odwołali to pomyślałem: to jest znak, że muszę zostać w domu.
-Trzeba było.
-Nie, nie te czasy, kiedy wstawało się rano A koło południa dzwoniło do brygadzisty, że łeb szaleje i hop, urlop na żądanie.
Czasem trzeba wykazać się silną wolą i mimo napaści gorszego nastroju uderzyć w ton obowiązku. Bo perspektyw może ulec zmianie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz