zBLOGowani.pl

wtorek, 17 września 2019

Mówienie do siebie jest sexi.




Wiele osób mówi do siebie. Mamroczą pod nosem modlitwy, wspominają dawne czasy albo motywują się do działania. Szczególną formą takiego postępowania usankcjonował rozwój osobisty, podnosząc to do rangi autoterpi.



Mówienie do siebie nie jest grzechem.



Kiedy kogoś lubimy to szukamy z nim kontaktu zarówno fizycznego jak i werbalnego. Dobrze jest czasem spojrzeć w lustro i powiedzieć kilka miłych słów swemu odbiciu. Albo wyartykułować uczucia.

Mówienie do siebie a złość.



Jaśko co jakiś czas chodzi do lasu. Tam pośród gałęzi, mchu i paproci wyrzuca swe żale. Nie szczędzi słów. Padają dłuże i krótsze, takie i owakie.
Krzyk pozwala oczyścić umysł i ciało. Powoduje zmęczenie i wyciszenie ducha. Po takim seansie wszystko nabiera innego znaczenia, zmienia perspektywę.

Mówienie do siebie a choroba.



Jaśko szedł z Córcią na plac zabaw. Przystaneli przed przejściem dla pieszych. Światła migdały. Doznał olśnienia : Przybysze nadają! Wsłuchał się w wibrujący dźwięk. : krótki synał, długi, dwa krótkie.  : do tego światła, migją gasną.... migają. Wyciągnął kartkę papieru i zaczął spisywać " kod ".
-Tatu, co lobisz?
-Ktoś potrzebuje mojej pomocy, mamrotał.
-Pewnie Mamcia - powiedziała Córuś - Ona zawsze gubi się w torebce. A ja jej znajduję? - dodała z dumą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz